Adrian Kostera już biegnie! Walczy o zwycięstwo w 10-krotnym Ironmanie

Adrian Kostera jest wśród trzech zawodników walczących o tytuł mistrza świata na dystansie 10-krotnego Ironmana. Po przepłynięciu 38 km i przejechaniu 1800 km na rowerze w piątek rano (19 sierpnia) Polak rozpoczął bieg do mety zawodów. W nieco ponad 6 godzin pokonał około 35 kilometrów. 

W piątek przed godziną 6:00 Adrian Kostera zakończył zmagania na etapie rowerowym. Przejechał 1800 km w czasie 87 godzin, 34 minut i 56 sekund. Od mety zawodów na dystansie 10-krotnego Ironmana dzieliło go wtedy dokładnie 351 biegowych pętli o długości 1,2 km każda. Łączny dystans do pokonania to mordercze 422 kilometry. Pokonał pierwsze okrążenie i udał się na drzemkę, która trwała nieco ponad godzinę.

– Po rozgrzewce w postaci 38 kilometrów pływania i 1800 km roweru zaczynamy wyścig na nowo. Dokładnie tak jak Adrian to sobie zaplanował. Po pierwszej pętli sprawdzającej czy wszystko okej z nogami i czy nie musimy uważać na jakiś uraz Adrian udał się na drzemkę. Pora zregenerować trochę sił by jak najoptymalniej wykorzystać posiadane ich zasoby. Richard Jung, Kenneth i Tautvydas to doświadczeni biegacze, więc nie możemy sobie pozwolić na ich zlekceważenie. Będzie emocjonująco. Fajnie, że jest tak równo – napisał zespół Adriana Kostery w mediach społecznościowych.

Chłodna głowa popłaca

Na etapie biegowym znajduje się obecnie trzech zawodników. To Adrian Kostera, Belg Kenneth Vanthuyne i Niemiec Richard Jung, rekordzista świata na dystansie 10 krotnego Ironmana. Jak pokazują aktualizowane na bieżąco wyniki poziom jest w miarę wyrównany, co chwilę ktoś inny obejmuje prowadzenie. Polak cały czas jest w wśród trzech liderów wyścigu.

– Nasz plan na ten wyścig zakłada od początku do końca zrobienie go tak, jakby nikogo innego na trasie nie było i trzymanie się własnych ustaleń. Interesuje nas tylko nowy rekord i jesteśmy pewni, że taki właśnie będzie finał. Bieg na 422 km to nie jest zwykła przebieżka, więc nie mamy zamiaru popełnić błędu zlekceważenia dystansu. Obecnie może nawet będziecie zauważać, że przeciwnicy będą przez pewien czas stopniowo nam odchodzić, ale zapewniamy, że nie ma powodu do obaw. Nas nie interesuje to co robią inni. Nie mamy zamiaru palić nóg i dać się wciągać w jakieś gry. Finalnie liczy się to, kto będzie pierwszy na mecie, a ultra to akurat taka dyscyplina, gdzie cierpliwość i chłodna głowa popłaca – podkreślił zespół Adriana Kostery.

Konsekwentnie kolejne kilometry pokonuje drugi z Polaków w stawce, Tomasz Lus. Po 113 godzinach rywalizacji jest jedenasty, a do końca odcinka rowerowego pozostało mu jeszcze trochę ponad 700 kilometrów.

Karaś czuje się dobrze

Wczoraj po południu lekarze ściągnęli z trasy zawodów lidera wyścigu Roberta Karasia, który w rekordowo szybkim czasie uporał się z pływaniem i jazdą na rowerze. W chwili, gdy wycofał się z rywalizacji miał na koncie 65 przebiegniętych kilometrów. Był na dobrej drodze do zwycięstwa w mistrzostwach i ustanowienia nowego rekordu świata w 10-krotnym Ironmanie. Wieczorem zawodnik opublikował w swoich mediach społecznościowych filmik, w którym uspokoił swoich fanów.

– Bardzo dziękuję za to wsparcie, za te miłe słowa, które wysyłacie. Mam krótkie sprostowanie. Czuję się dobrze. Widziałem, że piszą o wyczerpaniu czy problemach z kręgosłupem. Miałem operację, to były urologiczne sprawy. Uaktywniło się to na rowerze i nie dało już rady biec. Czułem się znakomicie psychicznie, wykonywaliśmy wraz z teamem super robotę. Trzeba zrobić jeszcze jedną operację, żeby się zagoiło. Do zobaczenia na kolejnych wyścigach! – powiedział Robert Karaś.

red

fot. facebook.com/100Ironmans100days