Robert Karaś gra fair play! Jego zespół udzielił pomocy Adrianowi Kosterze

Pomoc zespołu Roberta Karasia uratowała Adriana Kosterę przed wycofaniem się z Mistrzostw Świata w 10-krotnym Ironmanie odbywających się w szwajcarskim mieście Buchs. W nocy ze środy na czwartek (18 sierpnia) jego rower uległ awarii, której team Kostery nie był w stanie samodzielnie usunąć. 

Problem z rowerem na szczęście nie był spowodowany kraksą z udziałem Polaka. Napęd został uszkodzony, bo nogi rekordzisty na dystansie 5-krotnego Ironmana zadziałały jak dźwignia.

– Znaleźliśmy się w fatalnym położeniu, bo zepsuł nam się rower. I to w taki sposób, którego samodzielnie nie mogliśmy naprawić. Łańcuch się zblokował i pokrzywił przy okazji niszcząc kasetę. W takim stanie kontynuowanie jazdy Orbeą Adriana było niemożliwe, a nie mamy żadnego zapasowego roweru. Za duże koszty – relacjonował zespół Adriana Kostery w mediach społecznościowych.

Ambitny Kostera

Zdesperowany Adrian Kostera postanowił kontynuować rywalizację. Najpierw zrobił jedną pętlę na rowerze miejskim, a potem wsiadł na rower szosowy jednego z członków swojego zespołu. Na obu jednak nie był w stanie nawiązać równej walki, ze względu na nieodpowiednią pozycję i rozmiar obu jednośladów. Pokonanie kilkuset kilometrów w takich warunkach mogłoby doprowadzić do poważnej kontuzji nóg i pleców jeszcze przed rozpoczęciem etapu biegowego.

– I gdy pomoc wyścigowego serwisu tu na miejscu okazała się być niewystarczająca wybawieniem okazał się team Robert Karaś, który zaproponował pomoc. Po skanibalizowaniu mojej szosy, która była za mała udało się wreszcie przywrócić Orbeę do porządku i wrócić do gry. Wielki szacun za pomoc rywalowi. Prościej byłoby z pewnością zignorować całą sytuację i tylko czerpać z niej profity, a jednak tak się nie stało. Wygrało sportowe zachowanie. Dzięki Janisz! – napisał jeden z członków zespołu Adriana Kostery.

Po niemal 86 godzinach rywalizacji Adrian Kostera do zakończenia etapu rowerowego (1800km) ma około 430 km. Z zadaniem tym w nocy zdołał już uporać się Robert Karaś. Dokonał tego w rekordowym czasie 68 godzin, 46 minut i 40 sekund. Średnie tempo jazdy wyniosło 26,2 km/h.

– Zrobił to w tempie, które co musimy szczerze przyznać uważaliśmy za szaleńcze, niemożliwe i niezwykle ryzykowne. Mimo to jednak to zrobił także gratulacje się należą. Granica została przesunięta – docenił wyczyn Karasia team Kostery.

Robert Karaś w nocy rozpoczął bieganie. W nogach ma już prawie 20 z 422 km, które dzielą go od mety.

Polacy z żelaza

Mistrzostwa Świata w 10-krotnym Ironmanie trwają od niedzieli 14 sierpnia. Wyzwanie Swissultra 2022 wydaje się ponad ludzkie siły – 38 km pływania, 1800 km jazdy na rowerze i 422 biegu. Czas na dotarcie do mety to nieco ponad 14 dni. Wśród aktualnie 16 zawodników, którzy biorą udział w wyzwaniu jest trzech Polaków – Robert Karaś, Adrian Kostera i Tomasz Lus. Ich sylwetki prezentujemy w tym artykule.

red