Maraton w Walencji z rekordem trasy. Szalenie wysoki poziom sportowy biegu

Etiopczyk Sisay Lemma z czasem 2:01:48 zwyciężył dzisiejszy (3 grudnia) maraton w Walencji poprawiając o 5 sekund rekord imprezy. Wśród kobiet najlepsza okazała się jego rodaczka Worknesh Degefa (2:15:51). Maraton ukończyło ponad 26 tysięcy zawodników, w tym prawie 500 Polaków.

Lemma sprawił niespodziankę, bowiem przed biegiem niewielu wskazywało na niego jako zwycięzcę niedzielnych zawodów. To 32-letni biegacz, który u progu swojej maratońskiej kariery, a konkretnie w drugim starcie, biegał w Warszawie. Przed dziesięcioma laty wygrał pierwszą edycję ORLEN Warsaw Marathon z czasem 2:09:02.

Do Walencji Etiopczyk przyjechał z rekordem życiowym 2:03:36 wywalczonym w 2019 roku na ulicach Berlina. Wciąż świeży, najlepszy wynik w półmaratonie z października wynoszący 1:01:09 (Ankara) również nie wskazywał, że Lemma jest w stanie stać się czwartym najszybszym maratończykiem w historii. Raz jeszcze okazało się jednak, że królewski dystans rządzi się swoimi prawami.

Pobiegł po rekord i pieniądze

Zawodnicy wykorzystali dzisiaj idealne warunki pogodowe i bieg toczył się w szybkim tempie. Półmetek grupa liderów osiągnęła w 1:00:33. Oprócz Etiopczyka znajdowali się w niej również jego rodak Chalu Deso, Ugandyjczyk Joshua Cheptegei, Kenijczycy Kibiwott Kandie, Alexander Mutiso, Dawit Wolde i Tanzańczyk Gabriel Geay.

Wystarczyło 9 km i w czołówce na 30 km (1:26:02) zostało już tylko trzech zawodników – obok Lemmy w walce o zwycięstwo liczyli się jeszcze tylko Kandie i Wolde. W tym zestawie dobiegli do 35 km (1:40:40), ale na 40 km zameldował się już tylko lider z Etiopii (1:55:10). Mimo, że biegł samotnie, to mocno parł do mety, bo doskonale wiedział, że rekord imprezy jest w jego zasięgu.

Ostatecznie Sisay Lemma wygrał maraton w Walencji z czasem 2:01:48 uzyskując drugi najlepszy wynik w tym roku. Szybszy od niego w ciągu minionych 12 miesięcy na królewskim dystansie był jedynie Kelvin Kiptum, który w październiku w Chicago ustanowił rewelacyjny rekord świata 2:00:35. Kenijczyk zresztą był do dzisiaj również rekordzistą trasy w Walencji. To właśnie jego wynik 2:01:53 poprawił Lemma. Za to osiągnięcie organizatorzy wypłacą Etiopczykowi premię w wysokości 30 tysięcy euro.

– Na 15 kilometrze próbowałem utrzymać tempo na rekord świata, ale pacemakerzy sobie z nim nie radzili, więc zdecydowałem się celować w rekord imprezy. Przy 25 kilometrze zdałem sobie sprawę, że nie będę dzisiaj w stanie zejść poniżej 2:01 – relacjonował Sisay Lemma na konferencji prasowej po biegu.

2:01:48 to czwarty najszybszy czas na liście all-time, którą otwiera Kiptum. Drugie miejsce należy do Eliuda Kipchoge (2:01:09), a trzecie do Kenenisy Bekele (2:01:41).

Jako drugi dzisiaj finiszował Aleksander Mutiso z wynikiem 2:03:11, który jest jego nowym rekordem życiowym. Kenijczyk ma powody do radości, bo przed rokiem w Walencji był trzeci. Podium uzupełnił Dawit Wolde, również z najlepszym wynikiem w dotychczasowej karierze (2:03:48).

Tuż poza podium uplasował się słynny Etiopczyk Kenenisa Bekele z czasem 2:04:19, który jest jego trzecim najszybszym maratońskim czasem. Trzeba docenić to osiągnięcie tym bardziej, że nigdy wcześniej bariery 2:05 nie złamał biegacz w wieku powyżej 40 lat.

Ósmy do mety maratonu dobiegł Mohamed Esa, rekordzista trasy Poznań Półmaratonu, który przed dwoma laty ukończył w 59:32. Młody, zaledwie 23-letni Etiopczyk wyrasta na światowej klasy zawodnika. W marcu był drugi na maratonie w Tokio (2:05:22), a dzisiaj w Walencji finiszował z trochę słabszym czasem 2:05:40.

W maratońskim debiucie kompletnie rozczarował Joshua Cheptegei z Ugandy. Rekordzista świata na 10 km (były) i 10 000 m (aktualny) zakończył zmagania potwornie zmęczony z czasem 2:08:59.

Etiopki biorą wszystko

Wśród kobiet komplet miejsc na podium zajęły Etiopki, wszystkie pobiły swoje rekordy życiowe. Z wynikiem 2:15:51 tryumfowała Worknesh Degefa, która do tej pory upodobała sobie maratońskie starty głównie w Dubaju, gdzie wygrała dwa razy, raz była druga i raz czwarta. Największym sukcesem w jej dotychczasowej karierze było zwycięstwo w Maratonie Bostońskim w 2019 roku.

Losy dzisiejszego biegu w Walencji rozstrzygnęły się po 30 km. Właśnie wtedy Etiopka przypuściła atak, który dał jej zwycięstwo.

– Od trzydziestego kilometra zaczęłam mocniej przyspieszać nie zważając na to, co robi Ayana. Postanowiłam biec swoje, nie oglądając się na rywalki. Pacemakerzy nie spełnili moich oczekiwań, ponieważ tempo, które nadawali było bardzo rwane. Dlatego postanowiłam biec do mety samotnie – podsumowała swój występ Worknesh Degefa.

Drugie miejsce w Walencji zajęła Almaz Ayana (2:16:22), a trzecie Hiwot Gebrekidan (2:17:59).

Kobiecy rekord imprezy pozostał nietknięty, to wciąż 2:14:58 rewelacyjnej Etiopki Amane Beriso Shankule, która w sierpniu wywalczyła również tytuł mistrzyni świata w maratonie.

Hiszpanie świętują

Wielkie powody do zadowolenia mieli gospodarze, bo hiszpańscy biegacze znacznie pobili rekordy kraju. Tariku Novales uzyskał wynik 2:05:48, a Majida Maayouf finiszowała z czasem 2:21:27 i poprawiła osiągnięcie Marty Galimany z ubiegłego roku o prawie 5 minut! Co ciekawe, z dotychczasowym rekordem Hiszpanii uporały się dzisiaj również dwie inne zawodniczki – Fatima Azaharaa Ouhaddou (2:25:30) oraz debiutująca w maratonie Laura Luengo (2:25:35).

Świętują dzisiaj również Polacy – znakomity bieg Aleksandry Lisowskiej po rekord kraju i Angeliki Mach po olimpijską przepustkę do Paryża. Piszemy o tym w osobym artykule.

Tegoroczny maraton w Walencji przechodzi do historii jako jeden z najszybszych. Aż 28 zawodników uzyskało wynik poniżej 2:08, a 4o biegaczy finiszowało z wynikiem lepszymi niż 2:10. Rezultaty lepsze niż 2:15 zanotowało 66 maratończyków, a 2:20 złamało 132 zawodników. 268 biegaczy uporało się z granicą 2:25, a 570 połamało 2:30. Niezwykle liczna jest grupa zawodników (1950), którzy uzyskali wynik lepszy niż 2:45. I wreszcie „trójkołamaczy” dzisiaj w Walencji było aż 5230!

Łącznie do mety dobiegło 26 240 zawodników – 5417 kobiet i 20823 mężczyzn.

red