Gniezno Maraton. Wyższy poziom absurdu [Komentarz]

Organizatorzy odwołanego Gniezno Maratonu wydają kolejne oświadczenia z prędkością karabinu maszynowego. Zrobiło się jak w czeskim filmie, nikt nic już z tego nie rozumie. Jakich niezbędnych pozwoleń nie uzyskali organizatorzy? Zaskoczone sytuacją są władze Gniezna i policja, a Patryk Bogucki nie odpowiada na nasze pytania w tej sprawie. Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze.

Niech podniesie rękę ten, do kogo w listopadzie nie dzwonił Patryk Bogucki i nie opowiadał historii o tym, że na organizację Gniezno Maratonu duża państwowa spółka energetyczna przekazać ma setki tysięcy złotych. Deklarował wtedy również, że na imprezę grosza nie poskąpią również władze Gniezna. Roztaczał wizję budowy w Pierwszej Stolicy Polski imponującej imprezy biegowej, którą od początku zaczął porównywać do słynnego maratonu w Berlinie. Opowiadał, jak podczas treningów odkrył w Gnieźnie trasę o zbliżonym profilu jak w stolicy Niemiec, gdzie dotychczas padło wiele rekordów świata.

W międzyczasie w hali sportowej w Gnieźnie Bogucki zorganizował groteskową konferencję prasową, na której przekazał, że Gniezno Maraton odbędzie się od razu na trzech dystansach – maratonu, półmaratonu i 5 km. Szermował liczbami uczestników mówiąc, że spodziewa się nawet 7 tysięcy ludzi. Nie przeszkadzało mu zupełnie, że ma się to nijak choćby do bardzo ograniczonej bazy noclegowej w Gnieźnie. Wkrótce potem ruszyły zapisy na wszystkie biegi. Ceny pakietów startowych trudno było uznać za konkurencyjne. Do limitu 500 uczestników wpisowe na maraton wynosiło 180 zł, a za półmaraton trzeba było zapłacić 120 zł.

Kto wspierał Gniezno Maraton?

Mimo, że pomysły Patryka Boguckiego brzmiały absurdalnie, a podstawy finansowe całego przedsięwzięcia były co najmniej wątłe, to Gniezno Maraton postanowił uwiarygodnić Polski Związek Lekkiej Atletyki przyznając prawa do organizacji mistrzostw Polski w półmaratonie. Do tej pory nie wiadomo, na jakiej podstawie Zbigniew Rolbiecki rekomendował zarządowi wybór właśnie tego organizatora na gospodarza czempionatu. Sposób, w jaki się to odbyło powinien wywołać szerszą dyskusję w środowisku. Tym bardziej, że był to nie pierwszy raz, gdy lekkoatletyczna centrala powierzyła prawa do mistrzostw Polski partnerowi bez wymaganego doświadczenia w organizowaniu imprezy tej rangi.

W wizję wielkiego Gniezno Maratonu uwierzyło też kilka poważnych osób z biegowego środowiska, z którymi chętnie fotografował się Patryk Bogucki i budował ich kosztem wiarygodność projektu. Zarzuty o totalny brak doświadczenia w organizacji biegów odpierał wskazując, że operacyjnym przygotowaniem imprezy zajmie się Stanisław Lange, szef Biegu Św. Dominika w Gdańsku i w przeszłości dyrektor ORLEN Warsaw Marathonu.

Mijały kolejne tygodnie, a w mediach społecznościowych organizator prezentował m.in. trasy biegów, projekty medali, sylwetki biegaczy w ramach cyklu „Tell Your Story”, a także informował o przeprowadzeniu atestu tras. Poszukiwał także pacemakerów i wolontariuszy. Jeszcze wczoraj wszystkie te wpisy zniknęły z profilu imprezy z Facebooku. Dzisiaj w tym miejscu znaleźć można jedynie oświadczenie o odwołaniu imprezy.

W całej tej komunikacji organizatora Gniezno Maratonu najbardziej uderzający był jednak brak informacji o sponsorach biegu. Nie pojawiła się w niej ani państwowa spółka, o której nieoficjalnie w listopadzie opowiadał Bogucki, ani żaden inny komercyjny partner gotowy wyłożyć pieniądze na organizację imprezy. Pomocną dłoń w kierunku organizatora wyciągnęły jedynie deklarujące wsparcie władze gminy Gniezno i prezydent miasta, który jednak nie przekazał środków bezpośrednio, ale ogłosił otwarty konkurs z pulą 50 tysięcy złotych na realizację maratonu.

Finansową mizerię Gniezno Maratonu dobitnie pokazywał brak promocji imprezy, co skutkowało słabym tempem zapisów. Na wszystkie dystanse zgłosiło się łącznie mniej niż tysiąc zawodników. Biorąc to wszystko pod uwagę katastrofa projektu była tylko kwestią czasu.

Kto nie wydał zgody na organizację biegów?

Kurtyna opadła w czwartkowy wieczór na nieco mniej niż 50 dni przed imprezą, gdy w mediach społecznościowych imprezy pojawiło się oświadczenie o treści: „Informujemy, że z powodu braku uzyskania niezbędnych pozwoleń na organizację Gniezno Maraton, jesteśmy zmuszeni odwołać imprezę na każdym z dystansów. Wpłaty zostaną zwrócone wszystkim zapisanym uczestnikom. Dziękujemy za zrozumienie i zaangażowanie osób, które włączyły się w organizację wydarzenia.” Znamienne, że nie podpisał się pod nim Patryk Bogucki, który wcześniej wszędzie podkreślał, że to on stoi za tą imprezą.

A potem zrobiło się jeszcze śmieszniej, bo w piątek do decyzji organizatora odniósł się Polski Związek Lekkiej Atletyki. Działacze wydali oświadczenie, w którym poinformowali, że to „lokalna policja nie wydała zgody na organizację biegów”, a ich „dotychczasowe kontakty z organizatorem nie wzbudzały obaw o stan przygotowań do imprezy”.

Jeszcze tego samego dnia wieczorem tę informację prostowali organizatorzy Gniezno Maratonu, a także policjanci z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Powiatowej w Gnieźnie, którzy oświadczyli, że sami byli zaskoczeni wiadomością o wycofaniu się z organizatora z przeprowadzenia imprezy. Podkreślili, że od samego początku angażowali się w organizację wydarzenia uzgadniając poszczególne trasy biegów, proponowali organizatorowi najlepsze rozwiązania w zakresie bezpieczeństwa uczestników biegów oraz organizacji ruchu.

– Podczas ostatniego spotkania, w dniu 25 stycznia br. z organizatorem oraz PSP w Gnieźnie uzyskaliśmy informację, iż organizacja imprezy jest zagrożona. W związku z tym konsultowane były sporządzone przez organizatora dokumenty. Z naszej strony przekazaliśmy mu informację, że zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby pomóc w organizacji mistrzostw Polski w półmaratonie – napisali w oświadczeniu policjanci z Gniezna.

Jeśli tak, to po co ta cała maskarada i mydlenie oczu biegaczom? Oczywiście wysłaliśmy Patrykowi Boguckiemu pytanie, jakich konkretnie pozwoleń nie otrzymał, że był zmuszony odwołać imprezę. Jak dotąd nie otrzymaliśmy jednak żadnej odpowiedzi. Podobnie jak i na pozostałe wcześniej przesłane zapytania m.in. o sponsorów imprezy czy kwestie zezwoleń.

Kto posprząta ten bałagan?

Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Pewnie wygodniej było odwołać imprezę „z powodu braku pozwoleń”, niż przyznać się, że Gniezno Maraton jest finansową wydmuszką. Uczestnikom niedoszłej imprezy i całemu biegowemu środowisku należą się jednak wyjaśnienia. Żabę zjeść muszą również władze Gniezna, bo nieodpowiedzialne działania Patryka Boguckiego mocno nadszarpnęły wizerunek miasta. Pytanie, jak to zamieszanie wpłynie na rozwój biegowych imprez, które od lat odbywają się w Gnieźnie organizowanych przez Andrzeja Krzyścina i klub Altom – Biegu Europejskiego i Biegu Lechitów.

Wnioski z katastrofy Gniezno Maratonu powinno wyciągnąć całe biegowe środowisko, na czele z lekkoatletyczną centralą.

Marcin Dulnik

fot. w nagłówku – kadr z internetowej transmisji konferencji prasowej Gniezno Maratonu