Trasa półmaratonu w Pile za długa i z brakami wody. Nowy organizator biegu przeprasza
O ponad kilometr za długa trasa, brak wody na punktach odżywczych, chaos i wściekli biegacze – taki jest bilans dzisiejszego 33. Signify Półmaratonu Piła przygotowanego przez Stowarzyszenie Wolf Team z Trzcianki, które w tym roku przejęło imprezę od Henryka Paskala, pomysłodawcy biegu. Organizator przeprosił uczestników wskazując w oświadczeniu na „błąd ludzki”. W rozmowie z nami wyjaśnił kto zawiódł.
Fatalna pomyłka
Do fatalnej pomyłki doszło zaraz po starcie półmaratonu. Trasa biegu była atestowana, jednak już na pierwszym skrzyżowaniu samochód prowadzący czołówkę zamiast w lewo skręcił w prawo. Zawodnicy pobiegli za autem i w efekcie już na samym początku nadrobili ponad kilometr. O popełnionym przez organizatorów błędzie dowiedzieli się, gdy mijając znacznik pierwszego kilometra ich zegarki GPS pokazały, że przebyli dystans dwukrotnie dłuższy.
Jak donosi portal 7dni.pila.pl na trasie zapanował chaos.
– Część zawodników zawróciła na skrzyżowaniu przy Merkurym, inni pobiegli jeszcze dalej w okolicę Komfortu. Organizatorzy w trakcie próbowali zmienić trasę, skracając ją o 540 metrów na al. Powstańców Wielkopolskich, ale nie każdy zawodnik z tego skorzystał – powiedział cytowany przez portal Dariusz Kubicki, dyrektor MOSiR w Pile.
Gdzie jest woda?
To jednak nie był koniec problemów nowego organizatora. W całej Polsce od wielu dni panują upały, dzisiaj w Pile termometry pokazywały ponad 30 stopni Celsjusza. W takich warunkach szczególnie ważna staje się kwestia zaopatrzenia punktów z wodą.
W komentarzach uczestników w mediach społecznościowych znajdujemy wstrząsające relacje i zarzuty o jej braku na punktach odżywczych, a także jednorazowych kubków.
W pilskim półmaratonie wystartował m.in. doskonale znany w biegowym środowisku Wasyl Grabowski.
– Jak można, ratując się absolutnym brakiem czegokolwiek na punktach żywieniowych zbierać użyte kubeczki, wlewać do nich po raz drugi, trzeci… i piąty miksturę (podobno izotonik) i podawać to ludziom. Jak można mieć radochę (wolontariusze) z tego, że przez 10 km nie było wody, a ludzie pili „miksturę” z gwinta, z 5-litrowych plastikowych butelek. Przekazywali je sobie z rąk do rąk, jak jakąś zdobytą rąbankę w czasie II wojny światowej. Gdyby nie pomoc mieszkańców, to ci wolniej biegający pewnie by nawet w limicie się nie zmieścili – napisał wzburzony w mediach społecznościowych.
Jak chodzi o zachowanie wolontariuszy na punkcie żywieniowym, to do naszej redakcji zadzwoniła koordynatorka wolontariatu w Szkole Podstawowej nr 2 w Pile i powiedziała, że uczniowie byli bardzo zaangażowani w pracę i przejęci brakiem wody. Uwijali się jak, nomen onem, w ukropie. – Niektórzy byli gotowi biec do sklepu i kupować ją za własne pieniądze. Wszystkim było bardzo przykro, że doszło do takiej sytuacji – mówiła.
– To mój pierwszy i ostatni start w tym mieście. Organizacyjnie totalnie klapa, nigdy w życiu nie dostałam samej wody 0,5 l w pakiecie. Przy takich temperaturach, żeby brakowało wody i kubków na trasie i biegacze musieli pić z baniek z gwinta to jest skandaliczne! – czytamy w relacji jednej z uczestniczek.
– Jestem z Piły… I jestem załamana organizacją. Musiałam podnieść kubek z ziemi, żeby mieć w czym się napić – pisze kolejna.
W komentarzach biegaczy nie brakuje za to podziękowań dla mieszkańców Piły, którzy naprędce organizowali prywatne punkty odżywcze. Nie żałowali również wody z węży ogrodowych.
– To był mój pierwszy półmaraton w Pile i zdecydowanie ostatni. Za to ogromne podziękowania dla mieszkańców Piły, którzy sami stali z wodą i polewali z węża. Nie spodziewałem się, że na trasie z atestem jak to wszędzie było ogłaszane, będę pił wodę z węża ogrodowego – to głos jeszcze jednego z uczestników.
Dodajmy, że to nie pierwszy problem z długością trasy półmaratonu w Pile. Do podobnej sytuacji doszło w 2017 roku. Wtedy przez błędne oznaczenie nawrotu na al. Powstańców Wielkopolskich zawodnicy pokonali 225 metrów więc niż dystans półmaratonu. Piła była wtedy gospodarzem mistrzostw kraju.
Organizator prosi o wyrozumiałość i tłumaczy co się stało
Organizator po południu opublikował oświadczenie, w którym przeprosił biegaczy za pomyłkę z trasą, ale nie odniósł się do problemów z dostępnością wody.
„Przepraszamy za błąd ludzki, jaki pojawił się na pierwszych metrach naszego biegu. Tak szybko, jak to możliwe podjęliśmy działania pozwalające na naprawę błędu ludzkiego. Stało się. To doświadczenie sprawi, że w przyszłorocznej edycji dołożymy szczególnych starań, aby podobna sytuacja nie miała miejsca” – napisał prosząc o wyrozumiałość.
Z uwagi na enigmatyczny tekst oświadczenia postanowiliśmy dopytać organizatora jak doszło do pomylenia trasy i dlaczego na punktach zabrakło wody.
– Samochód asekuracyjny nie pojechał za policją prowadzącą po starcie. Skręcili w prawo zamiast w lewo. Ogromny upał skutkował na punktach tym, że ludzie wylewali na siebie setki kubków z wodą mimo siedmiu kurtyn wodnych na trasie. Skutkowało to brakami wody. Musieliśmy szybko reagować i dowozić wszystko na punkty mimo dużego zapasu – odpowiedział nam Marcin Ćwirzeń ze Stowarzyszenia Wolf Team, które organizowało bieg.
Z czysto kronikarskiego obowiązku odnotujmy, że dzisiejszy 33. Signify Półmaraton Piła wygrali Łukasz Nowak (1:13:53) i Monika Stachowska (1:25:40). Do mety dobiegło 1413 zawodników.
W Pile po nowemu
Przez 32 lata półmaraton w Pile organizował Henryk Paskal i lokalne Stowarzyszenie Biegów Ulicznych. Najpierw od 1991 roku jako „Pilska Piętnastka”, a od 2000 roku już na pełnym dystansie 21,097 km, do 2020 roku w randze mistrzostw kraju w półmaratonie. W ubiegłym roku Paskal poinformował, że rezygnuje z dalszego organizowania imprezy.
Początkowo do przygotowywania 33. edycji biegu zabrał się Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Pile, ale ostatecznie rolę głównego organizatora przejęło Stowarzyszenie Wolf Team z Trzcianki. Miasto Piła zostało współorganizatorem zawodów.
Zmiany spowodowały późny start zapisów, te ruszyły dopiero na początku czerwca. Nowy organizator szybko wziął się do pracy i wprowadził kilka kluczowych zmian. Jedną z najważniejszych była rezygnacja z kontynuowania zapoczątkowanej w 2006 roku serii medali przedstawiających wizerunki najwybitniejszych polskich maratończyków. Licznik krążków zatrzymał się na siedemnastu. Na ostatnim uwieczniona została Małgorzata Sobańska, a na wcześniejszych m.in. Wanda Panfil, Jan Huruk, Jerzy Skarżyński, Wiesław Perszke i Leszek Bebło.
Miejsce polskich maratończyków na medalach zajął jeleń, czyli symbol Piły znajdujący się m.in. w herbie miasta. Trafił również na oficjalną koszulkę biegu oraz do nowego logo imprezy. Firmę ASICS, wieloletniego sponsora pilskiego biegu zastąpiła marka Brooks.
Nowy organizator mocniej popracował nad promocją biegu w mediach społecznościowych i efektem tego było całkiem niezłe tempo zapisów. Na tegoroczną odsłonę biegu udało się sprzedać niemal komplet 1,7 tys. pakietów, a w poprzednich dwóch latach frekwencja oscylowała w granicach 1,1-1,2 tys. finiszerów.
red
fot. w nagłówku facebook.com/polmaraton.pila