Wkręciła się w OCR po same uszy. Co słychać u finalistki Ninja Warrior Polska?
Dla wielu startujących w biegach przeszkodowych (OCR) jest to świetna zabawa, możliwość spędzenia czasu ze znajomymi i okazja do bezkarnego taplania się w błocie. Mamy też grono zawodników, którzy swoje starty traktują bardzo serio, nie odpuszczają na treningach i cały czas starają się poprawiać swoje wyniki. Dziś mamy okazję porozmawiać z jedną z takich osób. Zapraszamy do przeczytania wywiadu z Katarzyną Baranowską.
Szerszej publiczności włocławianka dała poznać się wiosną tego roku jako uczestniczka trzeciej edycji popularnego show Ninja Warrior Polska, gdzie dotarła do ścisłego finału. Jest jedyną kobietą, której dotychczas udała się ta sztuka. Na co dzień jako trener personalny i przygotowania motorycznego prowadzi zajęcia z dziećmi oraz dorosłymi. Na swoim koncie ma min. medale Mistrzostw Polski OCR. Jako jedna z nielicznych startowała na każdym dystansie i w każdym wywalczyła medal. Jest też zdobywczynią dziesiątego miejsca podczas Mistrzostw Świata OCR na krótkim dystansie, które odbyły się w Londynie. Poza tym Katarzyna Baranowska to wielokrotna zwyciężczyni zawodów z cyklu Runmageddon, Runaway i Barbarian Race.
Biegi OCR od lat zdobywają coraz większą popularność. Część biegaczy, którzy zaczynali swoją przygodę od klasycznego uklepywania asfaltu zakochała się w biegach przeszkodowych i poszła w tę stronę współzawodnictwa. Na pewno w odróżnieniu od biegów ulicznych dzieje się tu dużo więcej. Różnorodność tras, mnogość przeszkód oraz kreatywność organizatorów zawodów z cyklu OCR są czynnikiem, który przyciąga i zachęca do sprawdzenia się w tego typu imprezach. A co w biegach przeszkodowych pociąga Katarzynę Baranowską?
Jak zaczęła się twoja przygoda ze sportem?
Od najmłodszych lat sport był w moim życiu. Treningi zaczynałam od piłki nożnej, a stamtąd przeskoczyłam do włocławskiej Vectry, gdzie trenowałam biegi. Ta przygoda z bieganiem, trwała krótko, bo zaledwie rok. Zaliczyłam w tym czasie kilka obozów i startów. Były to przełaje i stadionowe 1000m.
Dlaczego tak krótko trenowałaś w klubie?
Nabawiłam się kontuzji kolana, ale zabrakło mi też trochę motywacji. Byłam wtedy nastolatką i ta moja nieustępliwość, która mnie teraz charakteryzuje dopiero się kształtowała.
Kiedy zapałałaś miłością do biegów przeszkodowych?
Zaczęło się od wspólnego wypadu na bieg przeszkodowy ze znajomymi. To był taki wyjazd dla zabawy. Krótko po tym pojechałam do Anglii do pracy i już na wyspach wystartowałam w zawodach spod znaku Ninja. To wystarczyło, żeby zakochać się w tych biegach. Wkręciłam się po same uszy, do tego stopnia, że opłacenie startowego było priorytetem. Inne rzeczy materialne schodziły na dalszy plan. Początki to była ciągła nauka pokonywania przeszkód, rozkładania sił na całym dystansie. Były więc i pozdzierane dłonie i siniaki. Im bardziej mi nie wychodziło, tym mocniej mnie to motywowało do pracy, do treningu, do przełamywania samej siebie.
Jesteś medalistką mistrzostw Polski w biegach OCR, masz już kilka krążków na koncie. Który z nich uważasz za najważniejszy?
Każdy z tych medali bardzo cieszy. Każdy jest ważny, bo wiem, ile pracy kosztowało mnie dojście do tego poziomu.
Zaliczyłaś też starty w imprezach międzynarodowych w randze Mistrzostw Europy i Mistrzostw Świata. Jakie wrażenia z rywalizacji na tym poziomie?
Podczas moich pierwszych Mistrzostw Europy w Danii w 2018 roku przeszkody były tak wymagające, że niewielu kobietom udało się ukończyć zmagania. Ja niestety również nie dotarłam do mety. W biegach OCR na arenie międzynarodowej cały czas klaruje się poziom trudności przeszkód. Myślę, że wtedy organizatorzy chyba trochę przesadzili ze stopniem ich skomplikowania. Natomiast na Mistrzostwach Świata w Londynie przeszkody były dla mnie łatwe do pokonania. Dobrze dobrano proporcje liczby przeszkód i ich stopnia trudności do dystansu biegu. Zajęłam wtedy dziesiąte miejsce na krótkim dystansie 3 km. Na mecie był jednak lekki niedosyt. Czułam, że mogłam jeszcze trochę podkręcić tempo.
Ile razy w tygodniu trenujesz?
Kiedy jestem w okresie przygotowawczym trzy do czterech treningów poświęcam na samo bieganie. Do tego dochodzą dwa treningi funkcjonalne, oczywiście zajęcia na przeszkodach. Nie zaniedbuję też treningu siłowego i rozciągania.
Czy przygotowania dzielisz na okresy, jak ma to miejsce w klasycznym bieganiu, czyli budowanie bazy i stopniowe wchodzenie w trening specjalistyczny?
Tak, oczywiście. Teraz powoli wchodzę w przygotowania ogólne – aktualnie pracuję nad siłą i ogólnym wzmocnieniem ciała przed zasadniczą częścią sezonu. Po raz pierwszy będę prowadzona przez trenera, został nim Igor Fojcik, Last Man Standing ostatniej edycji Ninja Warrior Polska. Do tej pory sama zarządzałam swoim treningiem, ale doszłam do wniosku, że poziom, na którym aktualnie jestem wymaga spojrzenia kogoś z boku. W grę wchodzą już niuanse, szczegóły, które samemu łatwo przegapić.
Czy dieta to element, którego bardzo pilnujesz?
Odkąd współpracuję z firmą cateringową jest to na właściwych torach. Wcześniej sama sobie gotowałam i często łapałam się na tym, że nie dojadam, nie dostarczam organizmowi odpowiedniej liczby kalorii. Ze względu na nadmiar zajęć wizyta w kuchni schodziła czasami na drugi plan.
Biegi OCR ze względu na swoją specyfikę obłożone są ryzykiem nabawienia się kontuzji. Jak to wyglądało w twojej dotychczasowej karierze? Udało się przejść suchą stopą czy przytrafiły Ci się urazy?
Zmęczeniowe złamanie kości piszczelowej to najpoważniejszy uraz, jaki mi się przytrafił. Poza tym nic poważniejszego, a charakterystycznego dla biegów przeszkodowych siniaki i otarcia są już na dobre elementem mojego życia (śmiech). Na co dzień współpracuję z fizjoterapeutką Olą, która dba o moje ciało, co na pewno minimalizuje ryzyko kontuzji.
Zapadła ci szczególnie w pamięci jakaś trasa lub może pojedyncza przeszkoda, które sprawiły wyjątkowy kłopot?
Podczas Mistrzostw Europy w Danii na jednej przeszkodzie spędziłam 90 minut! Były to ruchy przejścia z bujanego elementu na bujany element. Jak o tym pomyślę teraz, to naprawdę chce mi się śmiać. No ale… Zdarłam wtedy skórę z dłoni. Podczas tamtych zawodów nie obowiązywała jeszcze zasada, która jest teraz, że jeżeli pojawi się krew u zawodnika i nie jest on w stanie tego zabezpieczyć musi on opuścić trasę.
Obecnie prowadzisz zajęcia z dziećmi, na własny rachunek i są one nastawione na biegi przeszkodowe. Jaka jest to grupa wiekowa? Czym zajmujecie się na treningach?
Aktualnie poza prowadzeniem zajęć z dzieciakami, które nastawione są na rozwój ogólny i biegi przeszkodowe współpracuję z dwoma lokalnymi klubami koszykarskimi. Odpowiadam tam za przygotowanie motoryczne w młodszych grupach. Pracuję też po raz pierwszy w swojej karierze z zawodniczką, która uprawia judo oraz 9-cio letnim chłopcem, który startuje w rajdach samochodowych. Dla mnie to duże wyzwanie, aby odpowiednio przygotować się do takich zajęć. Wymaga to sięgnięcia po nową literaturę i fachowe opracowania. Ja bardzo to lubię, pozwala to mi się rozwijać i wchodzić w nowe obszary.
Jako trener pracujesz też z dorosłymi. Czy to, że jesteś kobietą powoduje, że dziewczyny chętnie się do ciebie zgłaszają?
Pań na treningach jest naprawdę sporo, a co bardzo mnie cieszy to ich zawziętość. Nie poddają się, kiedy nie idzie, tylko konsekwentnie trenują i poprawiają się z zajęć na zajęcia.
Czy na Twoim poziomie sportowym da się żyć z uprawiana sportu? Są w ogóle w Polsce zawodnicy OCR, którzy utrzymują się tylko z tego?
Z samego startowania nie ma szans, żeby się z tego utrzymać. Wielu zawodników prowadzi zajęcia, współpracuje z klubami sportowymi, bazuje na sponsorach. Żeby wyjechać na wspomniane wcześniej ME czy MŚ musiałam sama wyłożyć część pieniędzy. Pomogli też sponsorzy.
Wystąpiłaś w telewizyjnym show Ninja Warrior Polska. Skąd pomysł, żeby się tam zgłosić?
Oglądałam ten program, zanim pojawił się w Polsce. Wielu zawodników, których znam z zawodów postanowiła tam wystąpić. Trochę też marzył mi się występ w telewizji, a że był on związany z moją pasją to w ogóle super się złożyło.
Przygotowywałaś się w szczególny sposób do pokonania toru przeszkód Ninja Warrior Polska?
Nie, nie robiłam treningu, który był ukierunkowany na te przeszkody.
Opowiedz trochę, jak to show wygląda od kulis. W telewizji widzimy już zmontowany materiał, wszystko jest bardzo dynamiczne. Zaplecze jest inne?
Tor eliminacyjny poznajemy tylko teoretycznie. Wygląda to tak, że osoba – tester pokazuje nam jak można pokonać przeszkodę, a my idziemy z boku i możemy tylko obserwować. Całość nagrywana jest dzień po dniu i tak naprawdę w ciągu tygodnia materiał jest gotowy, mam tu na myśli eliminacje, półfinał i finał.
Czy ten występ zaowocował większą rozpoznawalnością? Zgłosili się do ciebie sponsorzy?
Po trochu tak, pojawiają się nowi chętni na udział w zajęciach, ale głównie bazuję na marketingu szeptanym. Jedni zadowoleni klienci przyprowadzają kolejnych. Bardzo mnie to cieszy. Bo daje mi to sygnał, że zwyczajnie robię dobrą robotę. Jeśli chodzi p pozyskiwanie sponsorów, to dopiero się tego uczę.
Jakie masz plany na zbliżający się 2022 rok?
Chciałabym zdobyć medal na Mistrzostwach Europy, które w czerwcu odbędą się w we Włoszech.
Bardzo dziękuję za rozmowę, życzę osiągnięcia założonych celów.
Szymon Brzozowski
fot. archiwum prywatne