128. Boston Marathon dla Sisaya Lemmy i Hellen Obiri
Wydarzeniem 128. edycji Maratonu Bostońskiego był szalony bieg Sisaya Lemmy, który nie zważając na mocno świecące słońce pierwszą część biegu pokonał w czasie na rekord trasy. W drugiej połowie dystansu jednak Etiopczyka dopadł konkretny kryzys. W rywalizacji kobiet najlepsza była Hellen Obiri z Kenii, która obroniła mistrzowski tytuł jako szósta w historii biegu.
Ostatnich kilka dni w Bostonie było pochmurnych i deszczowych, ale akurat w maratoński poniedziałek niebo się wypogodziło, a temperatura poszła w górę sięgając ponad 20 stopni Celsjusza. Bieg wystartował o godzinie 10:00 z Hopkinton, które już od 100 lat gości zawodników z całego świata.
Szalony bieg Lemmy
W biegu mężczyzn od samego początku błyszczał 33-letni Sisay Lemma, który chyba chciał potwierdzić, że nie bez powodu legitymował się najlepszym rekordem życiowym w mocnej stawce elity (2:01:48). Ruszył z animuszem i na półmetku zatrzymał zegar na niesamowitym czasie 1:00:19, lepszym o minutę i 39 sekund od wyniku Kenijczyka Geoffreya Mutai, gdy w 2011 roku ustanawiał obecny rekord trasy Boston Marathon. Reszta zawodników biegła z tyłu, ze stratą 1:49 do lidera.
Warto podkreślić, że Etiopczyk musiał biec samotnie, bo w Bostonie organizatorzy nie zapewniają dla czołówki pacemakerów. Lemma to znakomity biegacz, ale w najstarszym maratonie na świecie jak do tej pory nie błyszczał. Dwa razy zszedł tutaj z trasy (2017 i 2022), a w 2019 roku zajął odległe 30. miejsce.
– Skoro nie było pacemakerów, postanowiłem, że zacznę szybko – powiedział Sisay Lemma po biegu. – Mówiłem, że zamierzam się zrehabilitować za poprzednie starty, dlatego bardzo mocno pobiegłem. Zacząłem bardzo szybko, bo wierzyłem, że byłem w stanie wygrać – podkreślił.
W pewnym momencie przewaga Lemmy nad rywalami wynosiła aż 2 minuty i 20 sekund, ale po 30 km szybko zaczęła topnieć. Etiopczykowi mocno dał się we znaki zarówno górzysty profil trasy, rosnąca temperatura, nie mówiąc już o szalonym tempie w pierwszej części wyścigu.
Za plecami lidera mocno pracowali Kenijczycy John Korir i Evans Chebet, który szukał szansy na swoje trzecie zwycięstwo z rzędu w Bostonie. Towarzyszył im także Mohamed Esa, którego powinni pamiętać kibice w stolicy Wielkopolski. To rekordzista trasy Poznań Półmaratonu (59:32) sprzed trzech lat.
fot. Victah Sailer@PhotoRun (Courtesy photo of Boston Marathon)
Ostatecznie Sisay Lemma utrzymał prowadzenie i wygrał 128. Boston Marathon z czasem 2:06:17. Drugie miejsce zajął Esa (2:06:58) dla którego to już drugi taki sukces w karierze. Przed rokiem finiszował tuż za plecami zwycięzcy w Tokio. Trzecią lokatę wywalczył Evans Chebet z wynikiem 2:07:22.
Pierwszym Amerykaninem na mecie był C.J. Albertson, który zajął siódme miejsce z rekordem życiowym 2:09:53.
Jak chodzi o Polaków to najszybsi byli: Marcin Soszka (2:35:27), Filip Pawlak (2:41:40), Marek Jarosz (2:44:10), Wojciech Kopeć (2:44:52), Michał Gil (2:46:38), Marek Krajewski (2:46:39), Sławomir Gałęza (2:47:09), Patryk Rosiński (2:49:47), Maciej Stachowiak (2:50:38) i Grzegorz Stępień (2:53:08).
Obiri broni tytuł, Kiplagat jak wino
Bieg kobiet mocno różnił się od wyścigu mężczyzn, bo tutaj do 32 kilometra biegła grupa złożona z aż 17 pretendentek do zwycięstwa.
Na trochę mniej niż 10 km do mety sygnał do ataku dała 44-letnia Kenijka Edna Kiplagat, której formy mogłaby pozazdrościć niejedna młodsza zawodniczka. Zabrały się z nią inne cztery maratonki, ale na 37 km w grze o tryumf zostały już tylko trzy Kenijki – Kiplagat, Hellen Obiri i Sharon Lokedi z Kenii, która zasłynęła wygraniem Maratonu Nowojorskiego w 2022 roku.
Wiek „Profesor Edny” dał chyba znać o sobie, bo szybko na prowadzeniu zostały już tylko pozostałe dwie biegaczki. Ostatecznie na około 2 km przed metą na wysokości Kenmore Square atak przypuściła Obiri i już nie dała sobie wyrwać z rąk drugiego z rzędu zwycięstwa w Bostonie. Wpadła na metę z wynikiem 2:22:37. Przed rokiem pobiegła tutaj ponad minutę szybciej.
fot. Victah Sailer@PhotoRun (Courtesy photo of Boston Marathon)
Wygrywając w poniedziałek, Obiri stała się dopiero szóstą kobietą, która obroniła swój tytuł zwyciężczyni Boston Marathonu. Poprzednio ta sztuka udała się jej rodaczce Catherine Ndereby, podwójnej mistrzyni z lat 2004-2005 roku.
– W zeszłym roku Boston Marathon otworzył mi drogę do wygrania Maratonu Nowojorskiego. Teraz jestem pewna, że otworzył mi drogę do wygrania igrzysk olimpijskich, więc w przyszłym roku przyjdę tutaj jako mistrzyni olimpijska – zapowiedziała Hellen Obiri.
Sharon Lokedi wpadła na metę 7 sekund po zwyciężczyni, a podium uzupełniła weteranka Kiplagat (2:23:21). Trzeba przyznać, że zważywszy na swój wiek Kenijka biega niezwykle szybko.
Pierwsza Amerykanką w Bostonie po raz drugi z rzędu była Emma Bates. W tym roku z czasem 2:27:14 zajęła dwunaste miejsce.
Lemma i Obiri za swoje zwycięstwa otrzymali po 150 tysięcy dolarów i prawdopodobnie zwiększyli swoje szanse na wybór do reprezentowania swoich krajów w maratonie olimpijskim w Paryżu.
Najszybszymi Polkami wczoraj były: Ewa Zaborowska (2:48:44), Agata Czech (3:03:56), Joanna Król (3:20:49), Marta Sroka (3:20:54), Katarzyna Cygan (3:23:19), Ewa Hajzer (3:23:41), Izabela Kurz (3:29:08), Monika Amerlaan (3:30:56), Hameda Elmola (3:33:05), Marta Knach (3:35:04).
fot. Victah Sailer@PhotoRun (Courtesy photo of Boston Marathon)
Do mety 128. Boston Marathonu dotarło łącznie 25 531 zawodników, chociaż z Hopkinton na trasę wyruszyło około tysiąc biegaczy więcej.
Jak podali organizatorzy, opiekę biegaczom zapewnił zespół medyczny złożony łącznie z 1,9 tysiąca wolontariuszy. Ze względu na wysoką temperaturę do lokalnych szpitali odwieziono około 100 biegaczy.
Źródło: BAA, red
fot. w nagłówku Victah Sailer@PhotoRun (Courtesy photo of Boston Marathon)