Jak działa lokalny organizator biegów? Tak to robią w WKB Maratończyk
Za imprezami biegowymi w Polsce stoją nie tylko duże organizacje, firmy i miejskie instytucje, ale również lokalne sportowe stowarzyszenia, w których działają zapaleńcy. Skupiające amatorów biegania i nordic walking Stowarzyszenie WKB Maratończyk we Włocławku przygotowuje własne zawody sportowe o kameralnej skali. Z jakimi wyzwaniami musi się mierzyć?
Prężny klub
Stowarzyszenie WKB Maratończyk istnieje od 2009 roku. Obecnie liczy 90 członków, ale co i rusz zgłaszają się nowe osoby. Jego początki sięgają aż do roku 2001, kiedy to uformował się grupa biegaczy pod nazwą Old Boys, która z czasem przekształciła się w bardziej sformalizowana strukturę.
Członkowie klubu są bardzo aktywni. Oddolnie sami łącza się w grupy treningowe, organizują wspólne wyjazdy na zawody. Najczęściej kontaktują się ze sobą na klubowym kanale w Messengerze. Na zawodach łatwo ich zauważyć, bo startują w klubowych strojach, niekiedy towarzyszą im flagi.
– Nie zobowiązujemy naszych zawodników do noszenia naszych strojów na zawodach. Cieszy nas, że sami czerpią przyjemność z zakładania barw klubowych, że czują się częścią tej grupy i są widoczni. To może zachęcić kolejne osoby do wstąpienia w nasze szeregi. Nie wymagamy nawet, żeby nasi zawodnicy startowali w zawodach przez nas organizowanych, dajemy im pełną dowolność – mówi Daniel Kurdubski, członek zarządu WKB Maratończyk we Włocławku.
Ponad setka zawodów na koncie
Dotychczas stowarzyszenie zorganizowało grubo ponad setkę zawodów sportowych. Każdego roku kalendarz imprez obejmuje od dziesięciu do czternastu wydarzeń. Wiele z tych biegów już na dobre zakorzeniło się na lokalnej mapie zawodów. Cykl Vladislavia Cross, Bieg Tropem Wilczym, Włocławski Bieg Nocny czy Bieg Cudu nad Wisłą gromadzą regularnie po kilkaset osób.
– Myślę, że na więcej aktualnie nie mamy środków i czasu. Fajnie byłoby oczywiście rozwijać te biegi, które już na dobre zagościły w naszym kalendarzu. Dużo rozbija się o finanse – ocenia Marcin Gabryelski, który w WKB Maratończyk działa od kilkunastu lat. Był jedną z osób, która pomagała przy rejestracji stowarzyszenia w 2009 roku. – Mamy grupę sponsorów, która wspiera nasze działania, część środków otrzymujemy z miasta, a trzecim źródłem jest wpisowe z biegów – wylicza.
Organizacja lokalnych zawodów oczywiście generuje koszty. Przedstawiciele WKB Maratończyk szacują, że tylko na cały cykl Vladislavia Cross, w skład którego wchodzi 7 biegów o długości 5 km rozgrywanych na leśnych trasach włączając uroczystą galę podsumowująca cały sezon wydają około 15 tysięcy złotych. Podobną kwotę przeznaczyli na ostatni Bieg Popiełuszki, w którym wystartowało blisko czterysta dzieciaków.
– Jeśli tylko fundusze nam na to pozwalają to zawsze staramy się organizować biegi dla najmłodszych. Sami rodzice często dopytują nas, czy będzie coś zorganizowane dla ich pociech. Fajnie, kiedy najmłodsi mogą brać przykład z mamy, czy taty i widzą, że aktywność fizyczna jest fajna, że można spotkać się z innymi i dobrze bawić – mówi członek zarządu WKB Maratończyk.
Koszty organizacji imprez udaje się ograniczać dzięki zaangażowaniu członków stowarzyszenia i wolontariuszy. Pomaga również samowystarczalność. Stowarzyszenie nie musi posiłkować się firmami zewnętrznymi. Dysponuje m.in. sprzętem do pomiaru czasu, nagłośnieniem i namiotami.
Druga praca
Organizacja imprez sportowych to czasochłonne zajęcie. Właściwie każdego dnia jest coś do zrobienia. W tym miejscu warto podkreślić, że dla członków zarządu WKB Maratończyk to dodatkowe zajęcie, obok pracy zawodowej.
– Jak nie zamawiamy strojów, to spinamy budżet. Innego dnia załatwiamy puchary, kolejnego zamawiamy medale, chodzimy po urzędach. Nasi klubowicze maja też do nas pytania, pomysły i sprawy do załatwienia. Jest to niemalże druga praca, którą zajmujemy się z przyjemnością – zaznacza Daniel Kurdubski, który do stowarzyszenia trafił za namową kolegi. Mimo wielu obowiązków w pracy i w organizacji znajduje czas na uprawianie sportu. Trenuje regularnie pięć do sześciu razy w tygodniu, a jego celem są starty w zawodach nordic walking.
Oczywiście organizacja imprez nie byłaby możliwa, gdyby nie szerokie zaangażowanie innych członków stowarzyszenia i wolontariuszy.
– Przy jednym biegu pracuje czasami trzydzieści osób i więcej, w zależności czy rozgrywany jest on na ulicy, czy jak Vladislavia w lesie, wtedy wystarczy sześć, siedem osób do wszystkiego. Biegi odbywające się w sferze miejskiej wymagają zdobycia pozwoleń, stworzenie projektu trasy. Wymaga to współdziałania z Policją, Miejskim Zarządem Dróg czy Urzędem Miasta we Włocławku – wylicza Marcin Gabryelski. – Super współpracuje nam się z Policją, zawsze spotykamy się tam z życzliwością. Jeśli potrzeba, to zawsze możemy liczyć na podpowiedź, jak poprowadzić trasę i co potrzeba do jej zabezpieczenia. Z urzędami również mamy wyrobione schematy kooperacji i raczej odbywa się to wszystko bez większych problemów – podkreśla.
Imprezy promują głównie w mediach społecznościowych. Starają się, aby profile w social media jak i strona internetowa, były aktualizowane na bieżąco.
– Jedna z naszych klubowiczek od ubiegłego roku wspomaga nas w tych działaniach, co jest dużą pomocą. Na naszym Facebooku są oczywiście zdjęcia z zawodów, zapowiedź biegów, filmiki z naszych sportowych imprez – wymienia Kurdubski.
Pechowe zawody
Przy kilkunastu imprezach organizowanych rocznie nietrudno o wpadkę. Uczestnicy Pierwszego Włocławskiego Biegu Nocnego pokonali trasę, ale w ustaleniu wyników zawodów przeszkodziła awaria sprzętu.
– Sprzęt pomiarowy był dopiero co zakupiony i nie został przetestowany. Do tego podczas samego biegu, ktoś upuścił laptopa, rozłączyły się przewody i finalnie nie mieliśmy ani jednego pomiaru. Zawodnicy na mecie byli, mówiąc delikatnie nie do końca zadowoleni – wspomina Daniel Kurdubski.
W sezonie 2022 włocławskie stowarzyszenie nie zamierza zasypiać gruszek w popiele. Kalendarz wypełniony jest już imprezami biegowymi i nordic walking.
– Jeśli chodzi o nasze stały imprezy to zachowany zostanie niemal status quo. Jesteśmy tez po kilku rozmowach z okolicznymi gminami, co powinno zaowocować organizacją kilku dodatkowych biegów. To pozwoli nam pozyskać środki na dalszy rozwój – podsumowują przedstawiciele WKB Maratończyk.
Autor: Szymon Brzozowski
fot. archiwum prywatne